Muzeum w Koszalinie
Za nami niezwykłe warsztaty tańca performatywnego i koncert mis i gongów tybetańskich

W sobotę, 8 marca, w naszym Muzeum odbyły się warsztaty tańca performatywnego i koncert mis i gongów tybetańskich.
Wydarzenie to było prawdziwą ucztą dla duszy i ciała. Podczas warsztatów uczestniczki i jeden uczestnik mogli spróbować swoich sił w tańcu performatywnym, a potem zrelaksować się przy kojących dźwiękach mis i gongów tybetańskich. Były to już drugie tego typu warsztaty zorganizowane w naszym Muzeum.
Sobotnie wydarzenie zorganizowane z okazji Dnia Kobiet, rozpoczęło się od spotkania z Sarą Berman Rokosz. Doświadczona tancerka i choreografka zaprosiła zebranych do swojego świata pełnego ruchu. Najpierw zachęciła wszystkich do przedstawienia się i zdradzenia powodów, dla którego zasiedli w kręgu w sali wystaw pośród prac Edwarda Rokosza. Jedyny mężczyzna w towarzystwie otwarcie przyznał, że przyszedł za namową żony. Powody pozostałych kobiet - a były wśród nich i studentki, i matki, i seniorki – były różne. Jedne przyszły z ciekawości, kolejne chciały spędzić miło czas, dowiedzieć się czegoś o tańcu i o sobie, inne by się zrelaksować.
Po krótkim wprowadzeniu Sary (w tłumaczeniu z języka angielskiego pomogła nam Justyna Chorków, której w tym miejscu serdecznie dziękujemy) i rozgrzewce, uczestnicy mogli zwiedzić wystawę, wybrać jedną, bądź kilka prac, by potem zinterpretować je swoim ruchem.
- Pamiętajcie. Najpierw tańczymy, dopiero potem możemy opowiedzieć o tym, jakie emocje wywołała w nas dana praca, co chcieliśmy tańcem powiedzieć – przypominała Sara Berman Rokosz. - Edward nigdy nie mówił, kiedy tworzył. On nigdy nawet nie przygotowywał się do pracy, nie tworzył szkiców. Po prostu siadał i rysował. Można powiedzieć, że wszystkie jego prace są improwizowane. Całe nasze życie takie było! – zdradziła żona artysty.
Takich opowieści o mężu Sara podczas całego spotkania snuła więcej. Opowiedziała nawet wzruszającą opowieść o tym, kiedy i jak poczuła, że Edward to „piękne stworzenie”, z którym może spędzić całe życie. Wzruszeń podczas warsztatów było więcej. Zarówno Sara, jak i uczestnicy bardzo emocjonalnie odbierali kolejne ruchowe interpretacje dzieł Rokosza.
Po nich przyszedł czas na wyciszenie. Do świata relaksującego dźwięku zaprosiła Marta Sobczak-Jensen, która podczas około półgodzinnego koncertu wprowadziła uczestników w stan błogości. Wszyscy mogli ułożyć się w sali w wygodny dla siebie sposób. Wiele z nich przyniosło ze sobą karimaty, poduszki i koce, by wygodnie ułożyć się na podłodze. Inni usiedli na podłodze na poduchach, bądź przygotowanych ławkach.
- Jestem bardzo zadowolona i spełniona, że mogłam wziąć udział w wydarzeniu w Muzeum. Sama wzięłam udział w warsztatach Sary i to już po raz drugi. To bardzo przyjemny sposób wyrażania emocji i uwalniania tego, co się w ciele nagromadziło. To dobrze być w bezpiecznym miejscu i móc sobie pozwolić na puszczenie kontroli i być w pełni autentyczną - przyznała Marta Sobczak-Jensen. - W drugiej części to ja zaopiekowałam się paniami, otuliłam je dźwiękiem. Zajmuję się bowiem dźwiękoterapią. Moje instrumenty to gongi i misy tybetańskie wydające dźwięki wibroakustyczne.
Po koncercie zrelaksowane i wypoczęte kobiety odebrały od pracowników Muzeum serdeczne życzenia z okazji Dnia Kobiet.
Dziękując za kolejne bardzo udane spotkanie z przestrzeniach wypełnionych sztuką, przypominamy, że wystawa „Uniwersum Edwarda Rokosza” będzie czynna jeszcze tylko do końca marca, a na 29 marca zaplanowany został jej finisaż.
Zakończenie wystawy uświetnią performatywne działania artystyczne, przygotowane przez grupy teatralne z Pałacu Młodzieży. „Teatr Niezgodni”, „Teatr X” oraz „Na Chwilę”, prowadzone przez Elżbietę Malczewską-Giemzę przedstawią własną interpretację twórczości i biografii Edwarda Rokosza, stworzoną we współpracy z Sarą Berman Rokosz.
Zapraszamy!